Morze

Jak morze, jo.

_________________________________________________________

Weszłam spokojnie. Myslałam sobie o zyciu. Jak zwykle.

Przyszedł z wiatrem, dosłownie.
Niesiony poprzez wiatr na wietrze znalazł się tutaj. Jego włosy jeszcze przez chwile były szarpane przez jego żywioł, lecz po chwili opadły tak jak powinny.
Nabrał powietrza i je wypuścił, po czym wskoczył do wody.
Jakby cofnąć czas, to przed tym rozłożył koc i ściągną ubrania pod którymi były kąpielówki w których w skoczył do wody.
Zimna temperatura mu nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie.
Gdy się wynurzył zauważył Sorę.
Witaj.Powiedział z tylko widoczną głową nad wodą.

- Ave - mruknęłam. Wyjęłam miecz z wiecznie przyciskanej do mojej piersi pochwy. Nie puszczając jej zaczęłam zgrabnie machać owym mieczem. Naprawdę, byłam wyćwiczona do perfekcji...

Zanurzył się, dziś nie miał humoru do fechtunku.
Płynął pod wodą oglądając roślinki. Wynurzył się aby nabrać powietrza i ponownie znalazł się pod wodą.
Znowu nabrał powietrze, zanurzył się i dopłynął do brzegu.
Wszedł na kocyk, wyciągnął ręcznik. Błyskawicznie się wytarł i założył ubranie na kąpielówki.
Położył się na kocu z rękoma pod głową.

Ale uparcie machałam tym mieczem. W pewnej chwili się poślizgłam - na piasku. Jakim cudem? Nie wiem. Miecz se wyleciał mi wbił się w piach.
- Dobry - dodałam.

Miecz wylądował tuż koło niego.
Wyciągnął go i rzucił w jej stronę, wbił się 30cm od niej.
On zaś pływał w obłokach patrząc na niebo.

W końcu wstał spojrzał ostatni raz na Sorę mówiąc bywaj i odszedł znów z wiatrem.

Wstałam. Obudziłam się. Rozejrząłam - dzień, uał, niesamowity upał. Przeciagnełam się, ziewnełam i usiadłam na piasku.