Odzież

Tutaj są same sklepy z najdroższymi ubraniami w mieście. Jeżeli masz pieniądze, możesz tutaj swobodnie przyjść i się porosglądać. A może spotkasz kilka Ci znajomych twarzy? kto wie. Bądź gotowy na szał dnia!

Przyszedł tutaj z Isabell.
O nie... Spojrzawszy na wszystkie sklepy z ubraniami mruknął.

No, co... - powiedziała, cała w skowronkach - Chodź, zaczniemy od tego - pociągneął go za sobą.

Westchnął, i po co on się na to godził?
Pozwól, że pójdę sam. Zabrał swą rękę i szedł teraz obok niej.

Em... Przepraszam - powiedziała lekko zawstydzona, weszłą do sklepu. Przeszła w 10 minut połowe regałów z ubraniami. Była lekko zawiedziona- Wszystko za drogie...

Hm... Podszedł do niej, nie znał się na babskich sprawach, więc zapytał:
A co byś chciała? Uśmiechną się zachęcająco.

Wskazała na piękny szal na półce. Były różnorodne kolory, ona wybrała czerwony. Spojrzała na Kibę.

Hm... Może się dołożę, jak sądzisz? Uśmiechnął się zachęcająco patrząc na czerwony szal na półce.
Rozejrzał się wokół.
A może wolałabyś co innego?

Chyba żartujesz? Nie mogę pozowlić Ci, żebyś się dokładał - powiedziała wstając. Ją dzieliły nie liczne centymetry od Kiby.

Ano możesz i nawet nie próbuj się sprzeciwiać, zrozumiano? Zapytał z łobuzerskim uśmiech i patrzył na nią przekonująco.

Pokiwała mu przed nosem palcem, uśmiechnęła się, zrobiła krok. Nie zauwarzyła niezawiązanej sznurówki, podknęła się na Kibę. Przybadkowo całując go.

Złapał ją mocno w objęcia przytulając ja do siebie, po czym postawił ją obok tak aby się nie wywróciła.
Uważaj.

Przepraszam za ten pocałunek, on był przypadkowy. Dla mnie nie znaczący. - powiedzioała patrząc na niego.

Rozumiem. Westchnął i spojrzał gdzieś w bok, po czym spojrzał na nią.
No choć kupię Ci ten szal. Uśmiechnął się i zaprowadził ją do kasy z szalem w ręku.

Szła za nim w krok w krok, stanęli przed kasą. Wciągnęła portfel, nie mogła przecież pozwolić, żeby za nią ktos płacił. Zapłaciła za swój szal. Odrazu go ubrała.